Stracili syna, walczą o drugiego. Rodzinny dramat po tragedii w Białogardzie
Powrót do tragicznej historii z 2017 roku. Pięcioletni Szymon z Białogardu utonął w znajdującej się w pobliżu domu niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej. Rodzice chłopca do dziś nie mogą wyjść z traumy. Wprawdzie 4 lata temu urodziło im się drugie dziecko, ale niestety jest bardzo chore i potrzebuje pomocy.
W czerwcu 2017 roku Szymon bawił się z dziećmi na placu zabaw w pobliżu domu. Rodzice obserwowali go z okna. Kiedy zniknął w zaroślach, ojciec pobiegł go szukać. Tuż za ogrodzeniem placu znalazł odkrytą studzienkę kanalizacyjną.
Ojciec wyciągnął Szymona ze studni, ale chłopiec już nie żył. Do dziś nie ukarano winnych, mimo że odpowiedzialność za cztery niezabezpieczone studzienki kanalizacyjne znajdujące się przy placu zabaw ponosi miasto.
Rok później Stąporowskim urodził się drugi syn, Adrian. Zła passa miała minąć.
Przez tę nieuleczalną chorobę Adrian dopiero w wieku 4 lat nauczył się chodzić. Chłopiec cierpi. Skóra łuszczy się, powstają na niej rany jak po oparzeniu.
Rodzina żyje w bardzo skromnych warunkach, w nieremontowanym od lat domu. Po tragicznej śmierci Szymona Stąporowscy nie otrząsnęli się z traumy. Jedyna pomoc, z jakiej dotychczas korzystali to zasiłek na niepełnosprawne dziecko.
Zbiórka dla Staporowskich już działa na portalu zrzutka.pl. Więcej informacji, w jaki sposób można pomóc, znajdziemy na internetowej stronie białogardzkiego wolontariatu.
Anna Błądek / ms
TVP3 Szczecin z 9 listopada 2022
W czerwcu 2017 roku Szymon bawił się z dziećmi na placu zabaw w pobliżu domu. Rodzice obserwowali go z okna. Kiedy zniknął w zaroślach, ojciec pobiegł go szukać. Tuż za ogrodzeniem placu znalazł odkrytą studzienkę kanalizacyjną.
Wskoczyłem do studni, chociaż nie wiedziałem, jaka jest głęboka i nie sięgałem nogami spodu, ponieważ tam było bardzo dużo wody– opisuje Krzysztof Stąporowski, ojciec Szymona i Adriana.
Ojciec wyciągnął Szymona ze studni, ale chłopiec już nie żył. Do dziś nie ukarano winnych, mimo że odpowiedzialność za cztery niezabezpieczone studzienki kanalizacyjne znajdujące się przy placu zabaw ponosi miasto.
Dla nas się wtedy cały świat zawalił. Straciliśmy to, co najcenniejsze– powiedział Krzysztof Stąporowski.
Rok później Stąporowskim urodził się drugi syn, Adrian. Zła passa miała minąć.
Okazuje się, że rodzi się kolejne dziecko, które jest chore. Chore jest na chorobę genetyczną, na rybią łuskę, która wpływa na komfort życia– podaje starosta białogardzki Piotr Pakuszto.
Przez tę nieuleczalną chorobę Adrian dopiero w wieku 4 lat nauczył się chodzić. Chłopiec cierpi. Skóra łuszczy się, powstają na niej rany jak po oparzeniu.
Pielęgnacja skóry Adriana jest bardzo kosztowna i to nie jest tylko na miesiąc, to jest na całe życie. Dlatego chcielibyśmy zabezpieczyć przyszłość tego dziecka– mówi Joanna Mąka, koordynatorka wolontariatu w Młodzieżowym Domu Kultury w Białogardzie.
Rodzina żyje w bardzo skromnych warunkach, w nieremontowanym od lat domu. Po tragicznej śmierci Szymona Stąporowscy nie otrząsnęli się z traumy. Jedyna pomoc, z jakiej dotychczas korzystali to zasiłek na niepełnosprawne dziecko.
Można powiedzieć, że my nie chcieliśmy, my odmawialiśmy pomocy, czy może komuś na siłę się nie da, jak ktoś nie chce, ale nikt nie próbował. Do tej pory– wyjaśnia Krzysztof Stąporowski, ojciec Szymona i Adriana.
Zbiórka dla Staporowskich już działa na portalu zrzutka.pl. Więcej informacji, w jaki sposób można pomóc, znajdziemy na internetowej stronie białogardzkiego wolontariatu.
Anna Błądek / ms
TVP3 Szczecin z 9 listopada 2022